zdecydowanie dominują 2 uczucia.
ból oczu i w klatce. pierwsze ze względu na kolorowość totalną, miażdżenie pstrokacizną z neonową obwódką. drugie to brak oddechu, gdy trzeba się ciągle przeciskać pod nieskończony prąd czarnych czupryn. niby przeciętne zagęszczenie ludności jest tylko 3,5 raza wyższe niż w Polsce, ale ta "przeciętność" nie uwzględnia faktu, że jakieś 50% populacji kraju mieszka właśnie w seoulu i okolicach...
i jeszcze: wczoraj byliśmy w najbardziej luksusowej i snobistycznej dzielnicy imprezowej. miejsce, gdzie w każdy weekend zjeżdżają się wszystkie lamborghini, ferrari i maibachy tego miasta. miejsce, gdzie porządna noc w klubie wyniesie od 500zł wzwyż. takie miejsce to nic innego jak odstawione knajpy osadzone w kruszących się, brudnych i zapleśniałych budynkach, pomiędzy przypadkowo rozrzuconymi pojedynczymi latarniami połączonymi obwisłymi kilometrami kabli.
tja.
resztę zobaczcie sobie sami:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
seul by night yeaah
Prześlij komentarz