skip to main
|
skip to sidebar
What is yet to come
sobota, 10 marca 2007
uchylam rąbka pomysłu
Dziś od Seoulu dzieliło mnie 380 m. Jak cierpliwość pozwoli, wkrótce dystans wzrośnie do ponad 5 tys. km.
(chyba że pokuszę się o wrażenia o ile bliższe, o ile intensywniejsze. adrenalina z rana jak śmietana:
oj, taki żarcik branżowy)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nowszy post
Starszy post
Strona główna
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
words will not tell it all
lose yourself fm
all that could have been
►
2008
(22)
►
czerwca
(3)
►
marca
(2)
►
lutego
(7)
►
stycznia
(10)
▼
2007
(144)
►
listopada
(1)
►
października
(9)
►
września
(11)
►
sierpnia
(3)
►
lipca
(14)
►
czerwca
(14)
►
maja
(23)
►
kwietnia
(30)
▼
marca
(30)
a kiedy nadszedł dzień, stałem się morzem
communication breakdown
wiatr polarny
wolność dla pikusia!
clap your hands and say 'yeah' to Jesus!
wróbelki, lenistwo & zielona herbata
zielono mi (dokładnie tak)
kolorowe jarmarki sza la lla la
o 32 stacje metra za daleko
get born again (byle w korei)
100% korean
sound day czyli enjoy the silence
u papy smerfa na kazaniu
nore bang ekhm ekhm
cisza w wielkim mieście
kult konsumpcji
śpiewająco, llalallalaaaa
niedzielne szczytowanie
CLUBbing vs. LABbing
uchylam rąbka pomysłu
your city never sleeps
Hangul arayo!
sprzedam! duszę sprzedam! tanio!
wiosna, wiosna, wiosna ach to ty!
street w oku
out going friday
rzucam się na taśmę
no more krempacja
and justice for all...
teraz juz wiem, jak to smakuje...
►
lutego
(9)
all we could have done
boska regina
jak ktoś woli językiem obrazkowym
a po mroźnej zimie nadchodzi flora wiosenna
seoul kidd
raphi en coree
andy ssi
zwierzaki buby
klamerkowanie
codzienna frustracja
bartek niepochmurny
count me in
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz