grunt to się ustawić.
oni tu żadnych Świąt nie obchodzą, bo po co. już chcieli się w niedzielę umawiać na burzę mózgów i tworzenie raportu, ale przerzuciłem ich o 1 dzień.
zamiast tego będę mieć od 4 do 5 Wielkanocy. niby trochę samotnie, ale pięciokrotnie. w tym roku króluje ilość.
# jutro idziemy gotować tradycyjne europeizmy do naszego koreańskiego przyjaciela. szefowie kuchni (maciek, rafael, petteri i ja) tego dnia polecają: jaja pisankowe, jaja faszerowane, pastę jajeczną, jaja jako składnik naleśników i omletów, ogólnie 50 jaj. zobaczymy, bo jak to Kury śpiewały "Ajajaj, nie mam jaj!". w razie czego dorzucamy 2 sałatki, mięsko z grilla i kanapki.
# w niedzielę postaram się pojawić na jakiejś mszy po angielsku. już wyszperałem ze dwa miejsca.
# potem mam nadzieję na lunch z przemiłym Hindusem, który jako doktor fizyki prowadzi nieopodal badania dotyczące teorii strun. ale podobno też nieźle gotuje. będziemy uskuteczniać wymianę doświadczeń kulinarnych.
# wieczorem siadam przed komputerem i świętuję z Kate (tam w polszy będziecie wtedy śniadaniować. uwielbiam strefy czasowe :->
# i jeszcze rodzinka jedna, rodzinka druga, i w ogóle
grunt to dobrze zabarwić pisanki. potem zawsze człowiek znajdzie kogoś, z kim można się potłuc i podzielić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
jestem w twoim blogu, łoł:), mało, mozna nie zauwazyc-ale moje bystre oko to wypatrzyło mmm
mowilam juz, że cie lubie?:)
pzdr
Prześlij komentarz