piątek, 27 kwietnia 2007
chillout
nie wierzyłem dopóki się nie zaczęło. a jednak. po raz pierwszy od 3 miesięcy nie czułem stresu. pędzenia jednocześnie w 17 kierunkach. dobrze jest czasem rozłożyć się w słońcu na ławce i o niczym nie myśleć przez 15 minut...
nie, ja tak nie dam rady, no ale może przynajmniej zresetuję umysł na 4 minuty.
(chronologicznie: telefon do Kate, tradycyjna koreańska kolacja z Kiduk, party i karaoke z moim labem, świetna prezentacja i dyskusja z menedżerem rolls-royce'a, barbeque party z konkursami, pub z przyjaciółmi z korei i nowopoznanymi: turkmenką, amerykaninem i koreańczykami)
[minigaleria jest tu]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz