wczoraj poranne; ranne, bo w plecy od nocy dostało. gdyż zamiast robić to, co się w nocy robi, do 6:30 słuchało się nagrań różnych mądrych ludzi.
zdychałem i uśmiechałem się. nowa moda.
potem dostałem adrenaliny i soków żołądkowych przez 5 godzin gotowania. jak jedno i drugie zniknęło, a trawienie przestało chodzić pełną parą, umieranie zapukało do oczu i pod czaszkę.
i zdechłem ostatecznie w wielkim łożu. ale o tym w następnym odcinku.
[oprócz poniższego klikaj tu w galerię]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz