zaoraj ziemie pol milionem ton bomb, tyle wystarczy, zeby po wojnie zebrac plony rzedu 2-3 kg szrapneli z kazdego metra kwadratowego prowincji; nawoz 'pomaranczowym odczynnikiem' o odwrotnym dzialaniu - cala wegetacja znika z powierzchni ziemi na 5 lat, a ludzie rodza sie z wadami gorszymi niz po czarnobylu; na pozostalosciach zrob krajobraz ksiezycowy i zostaw dziesiatki czolgow, artylerii, sprzetu i niewypalow.
nic dziwnego, ze ludzie w tej prowincji zdecydowali sie zejsc do podziemia. ponad 200 km tuneli Viet Congu jakies 60 km od Sajgonu, kontrolowanego wowczas przed Amerykanow. co z tego, ze najwieksza bomba B52 mogla uszkodzic wierzchnia warstwe korytarzy, zostawaly jeszcze 2 poziomy. juz na samych pulapkach mozna sie bylo wykrwawic, po wejsciu w tunele Amerykanie po prostu nie mieli szans (rowniez dlatego, ze byli wielcy i sie kompletnie nie miescili w przejsciach dla niedozywionych Wietnamczykow).
dziwna to byla ucieczka od soundtracku Sajgonu, od melodii wymieszanej z kakofonia, warkotu 50000 skuterow, niezliczonych klaksonow i nawolywan naciagaczy.
a jutro uciekam dalej jeszcze, nie pod ziemie jednak, bo ewidentnie nie mieszcze sie. tym razem delta mekongu i plywajace stragany. ostatnie chwile wietnamu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz