niedziela, 17 czerwca 2007
wiesz, to taka naturalna kontynuacja
.. taki strumień zdarzeń, bez żadnych progów i podziałów. nie ma mowy, żeby korea zeszła głęboko do podświadomości.
mówię im wszystkim dziś wielokrotnie. i chyba w to wierzę, że odległość już się nie liczy, że to co się nam przytrafiło, siedzi gdzieś i będzie wzrastało. udzieliło się też azjatyckie poczucie czasu, wszechobecne, bez końca i początku.
a przede mną azja. powtórzę jeszcze raz: z szaleńczym podekscytowaniem czekam na
what is yet to come.
[to zdjęcie z czasów jeszcze samsonowych, przed kilkoma dniami, ale nastrój ten sam]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz