straszliwie zmęczywszy się na techno imprezie, postanowiłem się powłóczyć pomiędzy neonami. skończyło się na tym, że przez 2 godziny witaliśmy świt, grając na bębnach m.in. z murzynką z brooklynu, która ma swoje korzenie na jamajce.
8:20, a skroń ciągle pulsuje.
nie to, że w takim razie mam zaplanowane wakacje na kolejne lata...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz