poniedziałek, 18 czerwca 2007

kurzu od betonu nie odroznisz

zeby nie bylo: dobra wyprawe trzeba rozpoczac z rozmachem. az cale lotnisko latalo i huczalo. podeszlismy na luzie do pierwszych bramek 15 min. przed boardingiem. i sciagneli mnie na bok, bo nie mialem jakiegos swistka. tak zeby adrenalinka wzrosla do odpowiedniego poziomu, przetrzymali jeszcze 25 na boczku. potem dostalem osobistego stroza, ktory mial mnie zabrac palli palli! do terminalu. niestety kolega nie byl odpowiednio przetrenowany w slalomie na ruchomych kladkach i zgubilem go po polowie drogi. jeszcze czekaly mnie konkurencje pt. zgadnij w ktorym plecaku moze byc twoj dokument i czy rzeczywiscie nie wyslales go statkiem do polski oraz jak unikac pzurkow rozwscieczonych stewardess. suma summarum opoznilem lot o pol godziny.

a pekin? obrazki:

kurz i smog. widocznosc max 100 m, czlowiek dusi sie i krztusi.

no i widac tez, dlaczego chiny pochlaniaja 50% swiatowej produkcji betonu i 33% swiatowej produkcji stali...

o 14:00 zobaczylismy na przystanku ubogiego starca z laska. o 21:00 siedzial tak samo bez celu, jeno noge na noge zalozyl..

(wyganiaja z restauracji, coskolwiek wiecej na pozniej zostawiam. a tego jest multum doprawdy)


a czy udalo sie przebic przez sciane 30000 chinskich ekspertow dbajacych o bezpieczenstwo informacji, to ocenicie sami :->

dzien 1 czas zakonczyc. dobranoc.

Brak komentarzy: