niedziela, 3 czerwca 2007

na wszystkich strunach powietrza




















pasma, plecionki. czuję, jak się nakłada na moje życie. i ciąży to czy barwi to kolejne sekundy.

ot wczoraj trawa nieruchomiała na tle betonu, a my betonieliśmy na trawie. i dobrze było, syto, sennie, spokojnie. a dziś widzieliśmy, że złożenie ofiary ze stania trzech godzin w korku potrafi uszczęśliwić. nie nas, a tych, co chcą, byśmy stali o wiele częściej. w ogóle najlepiej, jakbyśmy przesiedzieli z nimi lato tam w resorcie golfowym, robili groźne miny i pomagali wdrażać w "nas klient nas paan", a oni pomogą nam nauczyć się golfa.

ja podziękuję, nad zupki chińskie to ja wynoszę homary kambodżańskie.






















a pod przykrywką tych nieskładnych opowieści dużo adrenaliny. kluczenia w plecionce, raz mój kolor na wierzchu, raz się kryje między sprawami. co drugi zakręt się gubisz, co trzeci odnajdujesz.

i ciśnienie. codzienne włókna napięcia. na pewno nie skojarzone emocje michała kamińskiego z 1996:


ciśnienie

ciśnienie jest wewnątrz i poza
czuję to bardzo wyraźnie
w węzłach chłonnych
i w metrze, gdzie zimno
w zimę gorąco
ciśnienie jest miastem
przerostem migdałka gardłowego
tumanem piachem kurzem w oczy
jest na ulicy
jest między nogami
połykam je, popijam wodą
oglądając meteorologa w tv
który mówi, słupki mu rosną
pałeczką pokazuje
ruchy wojsk na mapie czy chmur
pokazuje, nam pokazuje, mi
zasypiam
mam to we krwi, nie czuję jak to
co nie jest bólem
co dręczy mnie od kilku lat
jest wewnątrz i poza

m.960424. warszawa

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

z posta na post coraz bardziej poetycko