niedziela, 27 maja 2007
wulkanizacja emocji
na powierzchni poprzecinaliśmy sobie ręce ostrością i twardością skał. nieugięty bazalt nie dawał zniżek studenckich. na powierzchni obwinęły nas też liany i dzika roślinność, a wiatr wypełnił pozostałe szczeliny luzu między nami a przeżyciami. widoki zaparły dech w piersiach, a deszcz i słońce powiększały szaleństwa radości.
jednak cała wyprawa osadzona była na wulkanie, którego wewnętrzne perturbacje wypalały kilometry podziemnych korytarzy. sfrustrowana lawa krążyła wewnątrz, nie mogąc znaleźć ujścia. ostatecznie wybuch uderzył w piękno.
krajobraz po katastrofie jest na razie niepewny, z perspektywą na swoją małą stabilizację.
[zdjęcia tak różne jak przeżycia]
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz