niedziela, 6 maja 2007

fields of green



















no dobra, nie całe wczoraj w sepii.

zielona herbata to w sumie taki żywopłot. nawet smakuje tak samo. polecam spróbowanie wywaru z bukszpanu, może akurat?

miejsce ewidentnie dla par, więc ludzie patrzyli się cokolwiek dziwnie na mnie i raphaela. trochę nam też nieswojo było, bo zapomnieliśmy zabrać ze sobą kieszonkowych koreanek. żeby postawić na środku ścieżki, rozłożyć się ze statywem, po dłuższym rozważaniu ustawić koreankę do zdjęcia, wypowiedzieć magiczne "han, du, se" ("1,2,3") i pstryknąć. han,du,se. pstryknąć. han-du-se, pstryknąć, handuse, pstryknąć, pstryknąć, stworzyć korek na 40 osób. a ona będzie się uśmiechać, robić V na obu łapkach, wypinać swój różowy sweterek i uważać za centrum wszechświata, a co najmniej obiektywu.

każda para chodzi tu w Identycznych ciuchach. nawet lusterka i pudry mają te same. zastanawiam się, czy ktoś wymyślił już specjalne sklepy oferujące gotowe zestawy damsko-męskie.
















Brak komentarzy: