niedziela, 6 maja 2007

strobo strobo strobo strobo




















strobo strobo strobo strobo strobo strobo strobo strobo
nawijka zasuwka i gadanko cały wieczór całe ranko
skrrrrrreeeererereczzreczrecz

co z tego, że umcyki, ważne, że na żywo. o jak mi tego brakowało! [jak?] klimat zdeptanej trawy, smak piwa z kurzem, falowanie w rytm pulsowania.

takiej muzyki takiego festiwalu oni tu nigdy nie mieli. koncert? a co to takiego? zagraniczni wiedzieli dobrze o co cho i nadciągnęli stadami; koreańczykom zdarzało się zaistnieć w tłumie.

z pola bitwy zszedłem po 8 rano, po czym umarłem kompletnie.

[zdjęcia i takie tam]


















Brak komentarzy: