piątek, 18 stycznia 2008

nigdziebądź





















[londyn, 15.01.2008]

miało mnie tu nie być więcej, miałem uniknąć tego szumu zmysłów. ale londyn pochłania, londyn prowadzi tajną akcję przekierowywania wszystkich dróg życiowych przez niego właśnie. najprościej jest się schować pod dywan trawników, pod ziemię głęboko, głęboko. lub pod tamizę, życzliwi brytyjczycy nawet piękny tunel pieszy ku temu wybudowali.

uciekając od jednego ciśnienia, wpędziliśmy się w inne. co poszarpie nasze struny gardłowe/nerwowe/estetyczne* bardziej: niestrawności i jady ludzkie na powierzchni czy toksyny miejskie pod ziemią?

i nagle znaleźliśmy się nigdziebądź. zupełnie jak w wyobraźni Neila Gaimana:

Což je také místo, kterým hrdinové na své pouti prochází. Na konci knihy dostane hlavní hrdina možnost volby, zda zůstat v tomto nehostinném světě, ve kterém si těžce vydobyl poměrně prestižní postavení, nebo zda se vrátit do normálního života ke své práci, přítelkyni a bezpečnému ale nudnému životu, který vedl.

בדרכם לברר מי הרג את משפחתה של דלת הם נעזרים בהאנטר. מטרתם היא למצוא מפתח שאיסלינגטון המלאך מחפש אותו. במהלך מסעם הם נתקלים במר קרופ ומר ואנדמאר שמנסים להרוג את בני החבורה ובמרקיז דה-קרבס שמסייע להם עקב חוב שהוא חב לאביה של דלת.

Richard, spełniwszy w końcu swą misję może zrobić to o czym marzył przez cały czas - użyć klucza do powrotu do swojego, normalnego świata. Wróciwszy tam, stwierdza jednak, że chyba w marzeniach zbytnio idealizował swoje dotychczasowe życie. Teraz, po pobycie w Londynie Pod, tu wszystko wydaje mu się bezbarwne i płaskie.

A czy wypłynę na światło dzienne, to się jeszcze okaże.

Brak komentarzy: