środa, 23 stycznia 2008

okazja, tanio! (za trzy podpisy)






















[15.01, londyn, abbey road studios]

- czuję się, jakbym sprzedawał kawałek duszy.
- hmm, właśnie zastanawiam się, czy opłaca mi sie ją od ciebie odkupić.
- i co?
- pas. nawet nie ma co rozbierać na części. większość komponentów już przerdzewiała.

poniedziałek, 21 stycznia 2008

London Calling





















[13.01, londyn, za plecami przeznaczenie]

a jednak. nowy hub mroźnej włóczęgi po świecie. będzie mniej sandałów i więcej krawatów.

i totalna nieokiełznana radość!!!!

London calling, yeah, I was there, too
An you know what they said? well, some of it was true!
London calling at the top of the dial
After all this, wont you give me a smile?

piątek, 18 stycznia 2008

nigdziebądź





















[londyn, 15.01.2008]

miało mnie tu nie być więcej, miałem uniknąć tego szumu zmysłów. ale londyn pochłania, londyn prowadzi tajną akcję przekierowywania wszystkich dróg życiowych przez niego właśnie. najprościej jest się schować pod dywan trawników, pod ziemię głęboko, głęboko. lub pod tamizę, życzliwi brytyjczycy nawet piękny tunel pieszy ku temu wybudowali.

uciekając od jednego ciśnienia, wpędziliśmy się w inne. co poszarpie nasze struny gardłowe/nerwowe/estetyczne* bardziej: niestrawności i jady ludzkie na powierzchni czy toksyny miejskie pod ziemią?

i nagle znaleźliśmy się nigdziebądź. zupełnie jak w wyobraźni Neila Gaimana:

Což je také místo, kterým hrdinové na své pouti prochází. Na konci knihy dostane hlavní hrdina možnost volby, zda zůstat v tomto nehostinném světě, ve kterém si těžce vydobyl poměrně prestižní postavení, nebo zda se vrátit do normálního života ke své práci, přítelkyni a bezpečnému ale nudnému životu, který vedl.

בדרכם לברר מי הרג את משפחתה של דלת הם נעזרים בהאנטר. מטרתם היא למצוא מפתח שאיסלינגטון המלאך מחפש אותו. במהלך מסעם הם נתקלים במר קרופ ומר ואנדמאר שמנסים להרוג את בני החבורה ובמרקיז דה-קרבס שמסייע להם עקב חוב שהוא חב לאביה של דלת.

Richard, spełniwszy w końcu swą misję może zrobić to o czym marzył przez cały czas - użyć klucza do powrotu do swojego, normalnego świata. Wróciwszy tam, stwierdza jednak, że chyba w marzeniach zbytnio idealizował swoje dotychczasowe życie. Teraz, po pobycie w Londynie Pod, tu wszystko wydaje mu się bezbarwne i płaskie.

A czy wypłynę na światło dzienne, to się jeszcze okaże.

if no revolution happens, by 2050 we'll be deeply superfucked

[tytuł cytatem z Wired Magazine, October 2007]

i jeszcze:

Only as markets improve their ability to price externalities, will we see capital allocated more effectively to sustainable development. This shift will require nothing less than a complete change in mindset – one that views our planet as a long-term investment, rather than a business in liquidation.

[Al Gore, przedmowa do S.L. Hart "Capitalism at the crossroads", Wharton School Publishing 2007]

sobota, 5 stycznia 2008

martwica pamięci, martwica relacji























[31.12, 23:30, vufflens-la-ville, szwajcaria]


ciąg logiczny jest taki: pewnego dnia powstała pamięć zewnętrzna. zauważyliśmy, jakie to wygodne. no to sobie zaczęła uprawiać proliferację (tfu, ohydne słowo) i zarażać kolejne dziedziny życia. od ciężkostrawnych danych finansowych po wiedzę specjalistyczną, wiedzę powszechną, wiedzę żałośnie podstawówkową; wdarła się także do życia osobistego, do kalendarza, do przypominacza, plannera i organizera (hipokrytycznie patrzę na mojego bloga i uśmiecham się pod nosem).

w rezultacie, jak pisze national geographic (listopad'07), przeszliśmy od konieczności pamiętania wszystkiego do możliwości niepamiętania prawie niczego. czy jest coś w tym złego? tak, w tej olbrzymiej strukturze pozbawionej czucia jest coś złego.

zatracane są relacje. mel helitzer, profesor pi-aru, stwierdził kiedyś, że "nie ma nic ważniejszego od pamiętania imienia drugiej osoby". i nie, nie liczmy, że facebook nam to załatwi.

razem mądrzej, ty gupku



















[12.07, angkor wat, kambodża, tak, ten sznur mrówek miał 25m długości]

manuel: kiedyś myślałem, że mrówki wiedzą, co robią. te, które maszerowały na moim blacie kuchennym zachowywały się tak pewnie, że wydawało mi się, że mają dokładny plan, wiedzą gdzie iść i co należy zrobić. jak inaczej mogłyby zorganizować autostrady, wybudować imponujące mrowiska, zasadzić się z misterną obławą i robić wszystkie inne mrówcze biznesy?

okazuje się, że to kompletnie nie tak. "jeśli poddasz obserwacji jedną mrówkę, która próbuje coś wykonać, będziesz zaskoczony, jak mało potrafi", mówi deborah ze stanfordu. to nie mrówki, to rój posiada całą inteligencję.

nikt nie trzyma pieczy. nie ma generałów i wojowników. menedżerów patrzących z góry na podwładnych. królowa jedynie składa jajeczka. kolonia samoorganizuje się.

po prostu: mrówka, która coś odkryje, zaczyna krzyczeć. na przykład za pomocą feromonów. inne mrówki patrzą, węszą, testują, poprawiają. niektóre podążą tą ścieżką - wtedy krzyk staje się większy. jeśli trop będzie trafny, wkrótce pół mrowiska zasuwa na 3 zmiany po nową zdobycz.

--

a teraz podam kilka haseł, a wy możecie sobie odpowiednio dorozumieć:
wikipedia, open source, gnu/gpl, word of mouth, web 2.0, ngos, case linuxa, burning man, otwarta innowacja, sieci neuronowe w główkach i płytkach silikonowych.

kevin kelly: The reality of a working Wikipedia has made a type of communitarian socialism not only thinkable, but desirable ... When you grow up knowing rather than admitting that such a thing as the Wikipedia works; when it is obvious to you that open source software is better; when you are certain that sharing your photos and other data yields more than safeguarding them—then these assumptions will become a platform for a yet more radical embrace of the commonwealth ... Its mind-changing power is working subconsciously on the global millennial generation, providing them with an existence proof of a beneficial hive mind, and an appreciation for believing in the impossible.

świetlista przyszłość przed nimi; niech tylko zadbają o odpowiednio głośnego i charyzmatycznego 'krzykacza'.

--

kapitalne źródła (naprawdę! warto!): 1 oraz 2

piątek, 4 stycznia 2008

sylwester alternatywny























Ognia pojednania nie możemy stłumić. Rozjaśnia drogę, a kiedy nią idziemy, stajemy sie twórcami pokoju wokół siebie i coraz dalej. [...] Są sytuacje, szczególnie wtedy, gdy zostały zranione uczucia, kiedy pojednanie wydaje się nieosiągalne. Pamiętajmy, że samo pragnienie pojednania jest już jego początkiem. [...] Pojednanie może do głębi przemienić nasze społeczeństwa. [...] Niech nas nie zniechęca nadmiar skomplikowanych problemów. Nie zapominajmy, że możemy zaczynać od małych rzeczy.







a czy może mi pan wytłumaczyć to na przykładzie?

CouchSurfing seeks to internationally network people and places, create educational exchanges, raise collective consciousness, spread tolerance, and facilitate cultural understanding.

małe kropki. ale już zaraz będzie z tego plama wielkości globu.

bo to co nas spotyka przychodzi spoza nas






















kto ma uszy niech słucha. słowa nadeszły do mnie 1 sierpnia, w idealnej połowie roku. już nieskończenie będą mi się kojarzyć z tym, co ma nadejść. bo to co nas spotyka, przychodzi spoza nas.

Hey! Mr. Tambourine Man, play a song for me,
Take me on a trip upon your magic swirlin' ship, My senses have been stripped, my hands can't feel to grip, My toes too numb to step, wait only for my boot heels To be wanderin'.
I'm ready to go anywhere, I'm ready for to fade
Into my own parade, cast your dancing spell my way, I promise to go under it.
Then take me disappearin' through the smoke rings of my mind, Down the foggy ruins of time, far past the frozen leaves, The haunted, frightened trees, out to the windy beach, Far from the twisted reach of crazy sorrow.
Yes, to dance beneath the diamond sky with one hand waving free,
Silhouetted by the sea, circled by the circus sands, With all memory and fate driven deep beneath the waves, Let me forget about today until tomorrow.

[1.08, motto objawione w singapurze, 2 zakręt na prawo, na skraju china town]

de best of 2007: b-sides



















[27.03, seoul, korea, zawieszone nad drzwiami gwarantują szczęście młodej parze]


kiedyś męcząc hity lata można było zedrzeć grubą warstwę winylu; dziś co najwyżej tepsa odetnie nam dostęp do last.fm. ale i tak zdążymy do tego czasu wbić sobie do głowy każde westchnienie blond anioła przy przejściu do refrenu. on repeat.

zdaję sobie sprawę, że poprzednie 17 ujęć pojawiało się i gruntowało w niektórych źrenicach. skoro opowiadają one podobną historię, co 20 000 pozostałych klatek filmu "2007", to nie ma co przesadzać. niemniej w trakcie przekopywania się dzisiejszego wyciągnąłem materiał raczej niepublikowany, z innej perspektywy, z odmiennym przytupem. myślę, że często nawet ciekawszy niż mainstream. zresztą tak dzieje się prawie zawsze.

klikać! nie zastanawiać się!

mind-blowing 2007

to tylko 17 z wielu momentów, w których widziałem magię iskrzącą się na rzęsach:























[16.09, bruksela, belgia, this year has blown my mind off]
















[31.12, genewa, szwajcaria, pędząc ku ostatnim godzinom]





























[31.12, nyon, szwajcaria, pragniemy przeżywać]















[1.08, yogyakarta, indonezja, 18 sekund po zachodzie słońca]


























[12.07, angkor wat, kambodża, zmień punkt widzenia]















[13.07, siem reap, kambodża, szczęśliwy, mimo, że nie europejczyk]















[16.07, pai, tajlandia, małe królestwo]
















[21.10, aran islands, irlandia, czuję, że ktoś tu żył przed chwilą]


























[29.07, gunung bromo i gunung semeru, najpiękniejszy dzień w życiu]















[23.09, kopenhaga, dania, piątezzo italiano fiesta pasta]















[29.09, sztokholm, szwecja, mgła i wyspy pełne duchów]

























[29.12, lozanna, szwajcaria, gawędząc z łabędziem o pogodzie]
















[02.11, kopenhaga, dania, prawdziwe oblicze ujawnia się tylko w helloween]















[17.05, seoul, korea, przyjechała, whatever]















[3.10, seoul, korea, this city never sleeps]
















[14.04, busan, korea, czasem nawet mnisi wożą się brykami i dzwonią do panienek]








[26.05, jeju, korea, tylko snu przez rok brakowało]