teraz już wiem, ze ciężej jest dalej jeść.
wspomnienia owej zastawionej nasiadówy przeciągnęły się na dzień następny. przy okazji zmieniły kolor mojej twarzy na bladozielony i skłoniły do przyjęcia pozycji umierającego na każdej kanapie, którą wczoraj spotykałem. to musiała być ta surowa ryba, co wyglądała jak jelita. albo ten kurczak w sezamie. albo ten kurczak chili. albo omlet z kimchi. wyobrażacie sobie omlet z kwaszonej kapusty z chili?
chwilowo przeszedłem na wytrzaśnięty spod ziemi chlebek i mleczko. i europejski tryb imprezowania.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz